Kryzys w procesie adaptacji

W życiu każdego rodzica jak i dziecka przychodzi moment, w którym coraz częściej pada słowo: żłobek czy też przedszkole. Zapisanie malucha do jednej z tych instytucji niezmiennie wiąże się z ogromnymi emocjami i uczuciami. Choć lęki rodziców nierzadko zastępowane są wyobrażeniami o szczęśliwym dziecku wśród rówieśników, które chętnie biegnie do sali, to należy uświadomić sobie, że proces adaptacji nie zawsze (a nawet bardzo rzadko) przebiega w tak gładki i bezproblemowy sposób. Po pierwsze trzeba zrozumieć, że każde z dzieci jest inne, a to czy zaakceptuje nową sytuację szybciej czy później zależy w większości od jego osobowości i charakteru. Oczywiście, istnieją sposoby, które ułatwią maluchowi przystosowanie się do nowego środowiska i jak najbardziej należy brać je pod uwagę.

Mimo to, gdy przychodzi pierwszy kryzys rodzice zastanawiają się co też zrobili źle. Czy coś przeoczyli? A może wychowawca grupy nie wykonuje swoich obowiązków jak należy? Przyczyną – zazwyczaj – nie jest ani jedno ani drugie. To natura dziecka i jego indywidualność. Tak, jak nie ma dwóch takich samych osób, tak też nie można stwierdzić, że będziemy mieli do czynienia z dwoma takimi samymi procesami adaptacji. Początki bywają trudne. Trzeba przygotować się na płacz, złość, niezrozumienie. I choć nasz maluch może początkowo reagować na żłobek czy przedszkole dobrze, kryzys może pojawić się dopiero po dwóch tygodniach czy nawet miesiącu. I powinniśmy być na to przygotowani.

To, co zdecydowanie może pomóc dziecku w pokonaniu kryzysu w adaptacji, to szczera, dająca poczucie bezpieczeństwa rozmowa. Maluch powinien widzieć w swym opiekunie przyjaciela i ostoję, kogoś, kto nie ocenia, a rozumie. Co ważne, to by nie zasypywać po ciężkim poranku dziecka wieloma pytaniami. Rodzice nierzadko popełniają błąd, dociekając bez końca, czym męczą dziecko. Po pewnym czasie maluch odruchowo daje nam to, czego podświadomie oczekujemy. Chce nas uszczęśliwić wiadomością, że było super – choć może wcale nie było.

Trzeba powstrzymać swój entuzjazm i ciekawość i po prostu wyczuć moment. Zadać jedno pytanie, a gdy dziecko będzie chętne do rozmowy, kontynuować ją – bez naciskania. Maluch poczuje, że może nam ufać i powierzyć swoje sekrety, co pozwoli mu na pokonanie pewnego rodzaju lęku, który odczuwa będąc sam (bez ukochanych rodziców) wśród rówieśników.

Częstym błędem popełnianym przez rodziców jest brak stanowczości. Ciepło i empatia okazywane dziecku są najważniejszymi elementami nie tylko w adaptacji, ale całym procesie wychowania. Mimo to, pewne sytuacje wymagają pełnej szacunku lecz stanowczej odmowy. Gdy dziecko płacze i tupie nogami, ulegamy i mówimy, że: no dobrze, możesz dzisiaj zostać w domu. Jest to błąd, ponieważ dziecko nauczy się, że wystarczy się rozpłakać i dzięki temu nie będzie trzeba pójść do żłobka czy przedszkola. W ten sposób proces adaptacji będzie trwał w nieskończoność. Choć łzy dziecka są największym bólem dla rodzica, w pierwszych tygodniach czy nawet miesiącach są czymś normalnym. Pamiętajmy, że jedno dziecko będzie przeżywało całą sytuację bardziej, a inne mniej.

Ważne, by z energią i radością podchodzić do codzienności żłobkowej czy przedszkolnej. Dziecko wyczuwa emocje rodzica, które mu się udzielają. Gdy będą pozytywne, maluchowi zdecydowanie będzie łatwiej przystosować się.

Gdy nasza pociecha bardzo przeżywa rozstania, dobrze jest tłumaczyć, że odbierzemy ją – dla przykładu – po obiadku czy konkretnych zajęciach. Z początku, gdy wszystko jest nowe, a może i nieco przerażające – maluchowi łatwiej i swobodniej będzie poznawać to, co nieznane. Poczuje się pewniej wiedząc mniej więcej kiedy wróci ukochana mama, babcia czy tata. Najważniejsze to dotrzymać obietnicy, by nie sprawić niepotrzebnego bólu i zawodu.

Choć proces adaptacji, a konkretniej – przeżywany kryzys w owym procesie – może być trudny to zdecydowanie jest do przejścia. Kluczem do sukcesu, zarówno wychowawców jak i rodziców jest empatia, wzbudzenie zaufania i niewymuszona rozmowa. Potrzeba wiele cierpliwości i zrozumienia, które okażemy małemu człowiekowi, a wtedy – z czasem, którego nie można jednoznacznie określić – zauważymy postępy. I tych wszystkim życzymy: zarówno małym jak i dużym.

Udostępnij ten wpis: